Każdy z nas nosi w sobie wspomnienie świata widzianego z perspektywy pierwszych piętnastu lat życia. Spróbujmy przypomnieć sobie ten specyficzny stan umysłu: jak nastolatek patrzy na świat, czego oczekuje od siebie, od szkoły i od rodziców. W jaki sposób podejmuje decyzje – zaczynając od zakupu obuwia (nowe Airmaxy, model wydropiony na aukcji w Internecie, czy czarne Martensy) po wybór szkoły ponadpodstawowej , jak buduje swoje relacje z otoczeniem (Facebook czy Instagram), aż wreszcie, na ile świadomie i poważnie myśli o swojej przyszłości zawodowej (jak znaleźć pracę w mennicy;).
Czy mając lat piętnaście można podjąć racjonalną, dobrze uargumentowaną decyzję o wyborze profilu zawodowego widząc siebie na końcu ścieżki edukacyjnej ściskającego dyplom ukończenia szkoły i radośnie spoglądającego na szyld wymarzonego zakładu pracy? Chyba większość z nas ma poczucie, że taki prosty, linearny model wyboru kariery już nie funkcjonuje ze względu na dynamiczne tempo zmian, zwłaszcza w obrębie rozwijających się i wdrażanych do codziennego użytku technologii, które doprowadziły do przeobrażeń świata (pracy). Współcześnie, aby nadążyć i zalogować się w cywilizacji trzeba być odpowiednio przygotowanym do zmian i „biec dwa razy szybciej”. Kluczowym staje się pytanie jak się przygotować do owych zmian i wyzwań przyszłości, aby teraźniejszość była znośna, a tempo biegu dostosowane do możliwości młodego człowieka.
Od 2018 roku w klasie VII i VIII szkoły podstawowej prowadzone są 10-godzinne kursy doradztwa zawodowego. Nasuwa się wątpliwość, czy (łącznie) 20 h godzin lekcyjnych to czas wystarczający na przygotowanie młodzieży do podjęcia pierwszych decyzji edukacyjnych i dokonania wyboru między kształceniem zawodowym – szkoła branżowa lub technikum, a kształceniem ogólnym (licea).
Zastanówmy się, z jaką wiedzą o świecie pracy i jakimi doświadczeniami młodzież przystępuje do zajęć z doradztwa zawodowego (pominięte zostaną inne regulacje wprowadzone od 2018 roku; nowe przepisy obowiązują zbyt krótko, by odczuwalne były efekty ich wprowadzenia). Odwołam się do książki wydanej w 1964 roku (tak, publikacja ma ponad pół wieku): Współczesna cywilizacja nie sprzyja prawidłowemu rozwijaniu młodzieży w usługach (w znaczeniu: w prostych działaniach na rzecz innych – przyp. J.N-P). Postępuje zmechanizowanie gospodarstwa domowego przy braku innego terenu zajęć. (…) W sytuacji, gdy prace domowe mogą być spełniane lekko i szybko, nie istnieje ani ekonomiczna, ani organizacyjna konieczność wciągania dzieci w proces usług. W domu jest idealnie czysto, zawsze posprzątane, wywietrzone, czysta pościel i bielizna. Prace domowe (rodzice – J.N-P) dzielą między siebie. Matka gotuje, ojciec zmywa naczynia. Mimo tej dobrej organizacji pracy wychowanie dzieci nie przebiega w należyty sposób. Zarówno ojciec jak i matka nie wciągają dzieci do pracy. Tak więc dzieci mają przed oczyma w pewnym sensie wzorowo zorganizowaną pracę w domu, ale same nie biorą w niej udziału, rosną w sposób wygodny. Zarówno ojciec jak i matka mają ambicje, aby ich dzieci nie pracowały tak ciężko jak oni. Chcieliby im oszczędzić wysiłku, tymczasem narażają je na wiele nieprzyjemnych przeżyć w przyszłości. Przyzwyczajają bowiem swe dzieci do czystości i życia domowego na wysokim poziomie organizacyjnych, ale bez wkładu ich własnej pracy1 (podkr. J.N-P).
Nowacki przestrzegał nas przed zawłaszczaniem nawet prostych domowych czynności przez dorosłych: dzieci w ten sposób są izolowane od „pracy” na rzecz innych, nie mają okazji do doceniania ich wysiłku, a przede wszystkim nie mają pola do zwykłego, codziennego działania w obrębie domu i rodziny, a przez to poznawania czynności o charakterze zawodowym. Trudno spodziewać się, że nastolatek mający ograniczone możliwości działania praktycznego, przy cząstkowej wiedzy o własnych predyspozycjach, znający zaledwie kilkanaście zawodów z najbliższego otoczenia (podczas badań dzieci przedszkolne wymieniają kilka zawodów, nastolatkowie – kilkadziesiąt; przy czym formalnie w 2018 roku mieliśmy w kraju zarejestrowanych 2455 zawodów i specjalności) , będzie gotowy do podjęcia decyzji edukacyjnej rzutującej na jego dalsze życie.
Stymulując aktywność poznawczą nastolatka warto podjąć wysiłek w kierunku:
* Poznania środowisk pracy (można pokazać jak bardzo mogą być od siebie różne, np.: miejsce pracy psiej trenerki, spawacza, instruktorki jogi, snycera, piekarza, fizjoterapeuty, laborantki, etc.) – zabierz nastolatka do pracy do swoich znajomych, by obserwował czynności zawodowe i szukał dla siebie inspiracji; zapewnij wsparcie, jeśli będzie chciał podjąć pracę zarobkową (obecnie jest to możliwe od 15 roku życia).
*Uczestnictwa w kołach zainteresowań (nawet jeśli jest ich dużo, a zainteresowania wygasają po krótkim czasie; jeśli dziecku znudzi się gra na gitarze basowej może płynnie przejść do hodowli mrówek (formikarium) wszak jest to czas prób i błedów;
*Fantazji zawodowych i wyborów na próbę: jeśli dziecko planuje zostać pracownikiem zakładu oczyszczania miasta – warto porozmawiać z nim o roli tzw. śmieciarza, uświadamiając wiele różnych aspektów związanych z jego pracą ;
*Pobudzania refleksyjności poprzez rozmowy o doświadczeniach i odczuciach z nimi związanych. Im lepiej dziecko pozna siebie i własne mocne strony, tym łatwiej będzie mu podjąć dobrą, wewnętrznie spójną decyzję edukacyjną.
Podsumowując: skuteczność doradztwa zawodowego realizowanego w klasach VII i VIII zależy od wielu czynników, wśród których najważniejszym zdaje się być poznawanie przez dzieci i młodzież świata (pracy) poprzez działanie i aktywne uczestnictwo w różnego rodzaju zajęciach. Wówczas 20 h doradztwa będzie czasem przeznaczonym na uporządkowanie doświadczeń, wprowadzenie specjalistycznych pojęć obejmujących profil predyspozycji zawodowych, strefę edukacji i rynek pracy.
P.S. Czas kwarantanny podczas pandemii moi nastoletni synowie wykorzystali do działań praktycznych: (między innymi) podjęli wysiłek zerwania wyschniętej darni trawnika i przygotowania podłoża pod nowe. Finałem było rozłożenie rolek trawy na świeżo rozplantowanej ziemi. W sposób empiryczny zapoznali się z pracą ogrodnika.